Pielgrzymowanie nie jest śmiertelnie poważne…

Szczecińska 2017 –  XXXIII Piesza Pielgrzymka od Pustkowa, Świnoujścia, Polic, SZCZECINA na Jasną Górę.

Wędrowałam od Szczecina, kolejny raz w życiu. Tym razem jako jedyna siostra zakonna. Czułam się przez to bardzo potrzebna. Wzbudzało to we mnie poczucie bycia dla innych i dzielenia się sobą. 

Szesnaście dni w słońcu, mocno nim osmagani i wiatrem. Czasami był dla nas niezwykłym wytchnieniem cień drzew, szczególnie przy drogach, po których nasze sandały i buty ścierały się przy kolejnych przemierzanych kilometrach. Tyle razy doświadczałam już takich chwil pielgrzymich, a ciągle nowe zapisują się w moim sercu. Tym razem szczególnym było spotkanie jednego pielgrzyma, który w bolesnym doświadczeniu własnego życia niósł cierpienie i intencję do Maryi za ukochaną osobę. Fizycznie nie dał rady, musiał wrócić do domu. Ogarnięta niezwykłą empatią i współczuciem, pomyślałam, że to ja zaniosę i … zaniosłam. To, co staje się doświadczeniem pielgrzyma jest powiązane z celem, do którego idziemy – Maryja w wizerunku częstochowskim, w  miejscu szczególnej czci Polaków. Ten cel to spotkanie. Rozumiemy to dopiero po przebyciu drogi. To spotkanie, które dokonuje się w głębi serca z Matką jest nie do wypowiedzenia. To naprawdę się staje. Czułam się wtulona w Jej ramiona, choć dotykałam łzami ziemi. Serce jakby w jednym mgnieniu zostawia wszystko, całą prawdę życia, powołania, wszystko… a Ona rozumie, przyjmuje i przytula… Jest to chwila wyjątkowa, pewnie każdy z nas ją przeżył i inaczej by wyraził, my się rozumiemy bez słów, to wspólne doświadczenie.

 Wysiłek i trud pielgrzymi związany jest z ofiarą, zmęczeniem a także z bólem. Pozwala przez to doświadczyć własnej kruchości, granic i małości. Niektórzy z boku patrzą na osiągnięcia, dystans, kilometry, a tu w naszych duszach zadziewa się przemiana i spotkanie z Bogiem i ze sobą samym. I jeszcze jedno, tak, niesiemy intencje, modlimy się… to tak jak uczy nas Słowo Boże: „ Jedni drugich brzemiona noście…” i dlatego niesiemy, Jezusowi przez Maryję.

 Duch pielgrzymowania może stawać się dla nas rysem pewnej drogi, duchowości. Na tej drodze niewiele potrzebujemy. Tego doświadczyliśmy. Wszystko dla nas w codzienności może stać się drogą do spotkania z Bogiem już teraz a kiedyś w Wieczności.

Pielgrzymowanie nie jest śmiertelnie poważne. Jest czas na radość i żarty, na śmiech i oddech, na taniec i piłkę… „Miłującym Boga wszystko sprzyja ku dobremu”- św. Paweł.

s.Gracjana Woroniak