W drugiej połowie lipca w naszym domu rekolekcyjnym w Czmońcu odbyły się rekolekcje dla Uczniów Krzyża i nie tylko. Prowadzili je ks. Eugeniusz Guździoł oraz s. Stefania Lopko i s. Joanna Kois. Zapraszamy do przeczytania świadectw uczestników.
Dziękuję Ci, Panie, za piękny, błogosławiony czas rekolekcji w Czmońcu. Każdy dzień dla mnie był niedzielą. Nawet przyroda nam towarzyszyła – były burze z piorunami i wewnętrzna walka, ale i tak każdego dnia budził nas śpiew ptaków, które razem z nami wychwalały Pana.
Ubogaciłeś tak bardzo mego ducha codzienną Eucharystią, adoracją, konferencjami, a dzięki Pastuszkom z Fatimy odkryłam wielkość, ważność i moc modlitwy.
Modlitwa wstawiennicza dała mi nową nadzieję, ufność i światło na trudną sytuację w rodzinie.
Dziękuję Ci, Panie, za każdego uczestnika tych rekolekcji, za moją wspólnotową rodzinę, za Księdza Eugeniusza – Boży człowiek promieniujący dobrem i delikatnością, za nasze kochane niebieskie Siostry – dla mnie każda z nich to inny skarb Pana Boga. Ubogacaliśmy się wzajemnie swoim życiem, świadectwem, miłością.
Akt oddania Niepokalanemu Sercu Maryi kolejny raz powierzył nas i oddał pod Jej kochaną, matczyną opiekę.
Proszę Cię, Panie, niech to piękno, dobro i miłość, którymi napełniłeś kielich mojego ducha po brzegi, trwa jak najdłużej, niech opróżnia się bardzo powoli po powrocie do mojej codzienności. Janina
Dziękujemy!
Dostaliśmy tak wiele, że trudno to wyrazić słowami.
Wyjeżdżamy napełnieni pokojem, nadzieją, entuzjazmem.
Chcemy zanieść naszym bliskim i dalszym usłyszane Słowo, doświadczenie Miłości.
Wrócimy! Już tęsknimy. D i L
Rekolekcje w Czmońcu, czas pośród piękna przyrody, śpiewu ptaków, zieleni, burz i cudownych zapachów lipca. Każdego dnia przychodził dar za darem i łaska po łasce. Pan Jezus poprzez Eucharystię i adorację powoli uspokajał drżące agresją świata serce. Cisza zaczęła mówić echem słowa, Bożego Słowa. Przytulając się do krzyża rosła odwaga, aby poszukiwać prawdy o sobie, nazywać miejsca potrzebujące uzdrowienia, dotrzeć do korzenia zła w sobie. Braterstwo i spotkania odnawiało nadzieję na dobre więzi z drugim człowiekiem. Podczas wędrowania z Pastuszkami z Fatimy wszystko stawało się proste, dziecięce, nowe. Przez modlitwę, bliskość Jezusa i Jego Matki, przyszło uzdrowienie, uwolnienie i nadzieja. Rozlewał się wszędzie pokój. W sercu rosła wiara, że ja jestem, bo ON JEST. A skoro On jest, to niczego nie muszę się bać! On jest Miłością i mi jej udziela, więc jest nadzieja, że będę kochać innych – Jego miłością. A to dobra nowina, bo każdy pragnie być kochany i kochać. Wracając zabieram ze sobą pragnienie, aby w codzienność zabrać Maryję, a w trudnej chwili schować się w Jej Niepokalanym Sercu.
Czmoniec, miejsce wyjątkowe. Nasz dom, wspaniały klimat, miłość, życzliwość, przyjęcie. Spotkanie przyjaciół: Sióstr Uczennic, Kapłana i każdego z uczestników, o których mogę powiedzieć: sióstr i braci. Życzliwość, humor, mądrość, pasja, otwartość prowadzących i uczestników sprawia, że stajesz się przyjęty i usposobiony do przyjmowania innych. Każde spotkanie jest dobre, każda rozmowa ważna. Wszystkie posiłki smaczne. Opada napięcie, przychodzi odprężenie i zaufanie.
Stwarza się przestrzeń miłości, gdzie stajemy się naturalni i prawdziwi pośród innych.
Bezpieczna rzeczywistość pełna Boga.
Wtedy można zamknąć to co było i rozpocząć nowe. Odnajdywać sens. Szukać Woli Bożej w najbliższym i tym dalszym czasie.
Zapamiętam zdanie – kroczek w kierunku zaufania: „Ten będzie szczęśliwy, kto Bogu odda wszystko; nieszczęśliwy, kto odda połowę”. Beata, Uczeń Krzyża