Dziękuję za czas poświęcony Panu Bogu i przygotowane chwile ciszy, które mogłam poświęcić na rozmowę i bycie tylko z moim ukochanym Bogiem. Panie Jezu za chwile spędzone z Tobą na modlitwie dziękuję Tobie za miłość, której doświadczam w moim ukochanym mężu, moich dzieciach i moich najbliższych i wszystkich, których spotykam na swojej drodze. Po chwili spędzonej z Tobą dajesz mi pokój, cierpliwość, którymi karmię najbliższych. Dziękuję Mój ukochany Boże.
Zachęcam wszystkich, którzy się jeszcze zastanawiają, aby tu przyjechali i spędzili czas tylko dla Jezusa z Jezusem.
Anita
——————————————————————————————————-
“Czas Adwentowego Zasłuchania był dla mnie czasem ogromnego zmagania duchowego. Od początku, od pierwszego wieczoru we wprowadzeniu usłyszałam słowa o “tajemnicy nieprawości” i to mnie bardzo poruszyło. Ostatnie miesiące były dla mnie właśnie takim czasem nieprawości i strasznych ciemności, bardzo bolesny czas. Zasłuchanie pozwoliło mi ujrzeć prawdę o moim sercu i mojej relacji do Boga. Ale bez lęku i bez oskarżeń. Że moje życie nie jest tak naprawdę czekaniem na Jezusa tylko na człowieka, który w końcu mnie wyrwie z mojej samotności, że Pan szczególnie interweniuje, gdy właśnie wchodzę w grzech – bo domaga się mojego serca, jest Bogiem zazdrosnym nawet kiedy wcale nie mam na to ochoty i wolę trwać w grzechu byle by tylko doświadczyć trochę, jakby namiastki miłości i bliskości. On przychodzi i nakłuwa bolesne miejsca we mnie – wcale nie mam na to ochoty, ale TO ON MNIE WYBRAŁ, nie ja Jego. Bo ja w ostatnim czasie wcale Go nie wybierałam. Byłam gotowa wszystko oddać, by w zamian otrzymać ludzką miłość. Moje serce jest jeszcze pełne pretensji i niezadowolenia, ale On jest Bogiem zazdrosnym i tego doświadczam, to jest Jego interwencja, nie pozwoli bym trwała w śmierci, zawsze się o mnie upomni, czy tego chcę czy nie.”
ja…
Słuchając Słowa…
… doświadczyłam Bożej obecności, miłości. To Bóg jest Panem miejsca i czasu, przychodzi, by przemieniać moje serce, myślenie i życie.
… było mi Je ciężko usłyszeć… Zobaczyłam, że naprawdę trudno mi słuchać. To ja mam zawsze na modlitwie dużo do powiedzenie Bogu…, ale Bóg jest dobry i przez to doświadczenie też mówił… Cały On – sieje rozrzutnie i na wszelkie sposoby.
… Bóg obnażył mnie z mojej słabości, a później uleczył. Nie musiałam nic robić, tylko słuchać, trwać, by poddać się Jego działaniu.
… przekonuję się coraz bardziej, że Bogu na mnie zależy.
Cisza i milczenie…
… pozwoliły mi usłyszeć siebie, cichy płacz zagłodzonej duszy.
… są dla mnie wytchnieniem, odpoczynkiem. To jest ten czas, kiedy On mówi czule do mojego serca.
… jest tym, czego brakuje mi na co dzień i za czym tak bardzo tęsknię.
… pomagają mi usłyszeć i zobaczyć samą siebie, swoje życie i obecność Boga w nim.
… demaskuje “skorupę” mojego serca.
… przeważnie mnie boli, ale tym razem była to łagodna cisza.
… jest dobrodziejstwem tych dni.
Przypowieść o siewcy…
… pokazała mi troskę Boga o plon, jaki chce zebrać z mojego życia.
… daje mi nadzieję, ze Bóg mówi niestrudzenie – nawet, kiedy ja nie słucham.
… to “historia” mówiąca o moim bogactwie wewnętrznym i zewnętrznym, jakie Bóg mi dał.
… uświadomiła mi, jak Jezus pragnie głębokich relacji z człowiekiem, ze mną, jak troszczy się o to i nieustannie “sieje” swoje Słowo,
by dotrzeć do mnie.
… droga wzrastania między słuchaniem, a zbieraniem owocu.
… pokazała mi, jak wiele jest we mnie samej do uzdrowienia, ale również jak wiele Bóg już uzdrowił. To mnie zaskoczyło.
… rodzi wdzięczność dla rozrzutności Boga, który nie przestaje siać, siać rozrzutnie – czy słucham, czy nie – On sieje, a Jego ziarno rośnie
i tak,i przemienia moje życie.
Ziarno…
… połknęłam, by we mnie kiełkowało.
… złożyłam w ziemi u stóp Maryi, żeby Ona pomogła mi w tym, co odkryłam w tym czasie o sobie, żeby mnie przeprowadziła
w obumieraniu w moich planach.
————————————————————————————————————————————————————————-
Świadectwa z Wprowadzenia do Zasłuchania:
Pojechałam tam po raz pierwszy. Ktoś mnie namówił bo widział, że czytam sobie Pismo Święte.
Nie należę do żadnego ruchu katolickiego, nie jestem na zakręcie życiowym, no może za bardzo zamartwiam się codziennością, boję się co w pracy, o syna, o to, czy starczy do pierwszego.
Dałam się namówić, to tylko weekend i blisko. Pojechałam.
Przywitały mnie uśmiechnięte siostry zakonne. Dały nam tekst z Pisma Świętego do rozważania na piątek i sobotę. Mieliśmy znaleźć zdanie, słowo, które nas, każdego z osobna jakoś tam porusza, trafia do nas. Od piątku wieczora zaczęliśmy pracować nad tekstem w milczeniu.
I tak czytając tekst, pracując nad nim w samotności, ciszy zaczęły mi się nasuwać nurtujące mnie pytania, o moją wiarę (jej brak, strach przed Bogiem). Tutaj był spokój, który pozwalał zastanowić się nad sobą, nad moim stosunkiem do Boga…
Poprzez naukę sióstr, eucharystię w sobotę i niedzielę, podczas dzielenia się z innymi swoimi owocami spotkania ze Słowem, nawet w drodze powrotnej słyszałam (znajdowałam) odpowiedzi na moje pytania. To może brzmi dziwnie, ale tak. To Duch Święty mówił do mnie.
Warto pojechać, poświęcić weekend sobie. Tak, sobie – bo odpoczęłam, spotkałam wspaniałych ludzi i mam nadzieję, że zasłuchałam się w Słowo na długo.
Warto.
Renata.
“Może w gonitwie i pomieszaniu swojego życia gubisz sens i pytasz ‘Po co to wszystko?’ Może czegoś pragniesz, czegoś Ci brakuje, a sam nie wiesz dokładnie czego? Może chciałbyś na chwilę się zatrzymać, odpocząć, ‘ogrzać’ duszę a nie znajdujesz na to miejsca i czasu?
W ‘Zasłuchaniu w Słowo’ znalazłem odpowiedzi na te i podobne pytania, znalazłem odpowiednie miejsce i czas. To był czas spotkania z Miłującym Ojcem. Z Wyzwolicielem, który delikatnie a zarazem zdecydowanie zdjął kajdany z poranionych rąk. To był czas spotkania z Lekarzem, który opatrzył rany.
To był też czas, kiedy Siewca zasiał ziarno w poranione serce. I upewnił mnie, że czy śpimy czy czuwamy, ziarno wzrasta, aby w stosownym czasie wydać owoc.
Jeśli wahasz się, czy droga przez ‘Zasłuchanie w Słowo’ jest drogą dla Ciebie, to spróbuj. Ja spróbowałem i nie żałuję – mimo mnóstwa, czasem sprzecznych emocji. Uwierz, że tam możesz odzyskać wolność, bo nikt nie będzie stawiał Ci wymagań nie do spełnienia. Ani na siłę przymuszał Cię, byś szedł tą drogą. Zamiast tego spotkasz życzliwe i pełne ciepła siostry, mądrych kapłanów i zwykłych ludzi, którzy mimo swoich zranień będą pozdrawiać Cię uśmiechem.
Ja wiem już dziś, że będę tam częstym gościem. Bo choć minęło zaledwie parę godzin od zakończenia rekolekcji, już tęsknię za ciepłem Bożej
Miłości.”