Nocne odwiedziny…

Dzisiejszej nocy nasz dom generalny na Stołczynie odwiedzili wyjątkowi Goście. Piszę to świadomie, wierząc w obcowanie świętych. O godz. 3.00 powitałyśmy przywiezione do naszej kaplicy relikwie Błogosławionej Rodziny Ulmów, a także obraz z namalowanym ich wizerunkiem.

Czekając na to wydarzenie, na kartce wypisałam nazwiska wszystkich rodzin, które przychodziły mi na myśl spośród tych, które Pan Bóg postawił na mojej drodze – ich codzienne troski, kłopoty, choroby, cierpienia, u niektórych brak wiary w Bożą obecność a tym samym zmaganie „na własną rękę”, bez pomocy Tego który kocha, który jest Wszechmogący i bardzo pragnie nam pomagać wzrastać w miłości, pomagać w codziennym życiu.

Wraz z grupką osób świeckich powierzałyśmy ich sprawy, wypowiadając głośno ich imiona i wzmacniając nasze wołanie Litanią do Błogosławionych.

Modliłyśmy się też wraz z siostrami o pomoc Błogosławionych Ulmów w dokończeniu budowy Centrum Formacji Rodziny w Czmońcu. Bardzo nam zależy by już był otwarty, by w tym domu jak najwięcej rodzin, małżeństw, też osób samotnych poszukujących swojego powołania, mogło doświadczyć osobiście jak są przez Boga ukochani, by małżonkowie mogli umacniać swoje więzi czy odbudować to co się w nich rozsypało.

Tej nocy śpiewałyśmy również pieśni ułożone na cześć Rodziny Ulmów. Najbardziej przypadł mi do serca fragment: “Błogosławieni pełni dobroci żyjący nadzwyczajnie zwykłym życiem”. Gdy śpiewałam przypominał mi się mój śp. Tata, którego rocznica przejścia do Nieba przypada za kilka dni.

Kiedy spytałam go przed śmiercią czy mu żal, że życie jest takie krótkie, odpowiedział: „Nie jest mi żal. Tylko mi szkoda, że nie będę już mógł pomagać.” Uśmiechnął się jednak gdy przypomniałam mu, że żyjąc w Niebie, zanurzeni w Bogu, możemy jeszcze więcej! I rzeczywiście nieraz już doświadczyłam jego Stamtąd pomocy.

Perspektywa Nieba i życia z Bogiem Miłością bez końca dodała mu otuchy, dała nadzieję. A Mnie, Uczennicę Krzyża, nieustannie rzuca na głębokie wody i dodaje „wiatru w żagle” by biec za Bogiem.

Nie wiem jak bym się zachowała w tak ekstremalnym momencie męczeńskiej śmierci, w jakiej Błogosławieni Ulmowie zachowali godność i wiarę do końca. Ale to dzisiejsze nocne spotkanie z nimi odnowiło we mnie pragnienie by żyć nadzwyczajnie zwykłym życiem. Nadzwyczajnie rozumiem jako “ze wzrokiem zapatrzonym w Niebo a sercem zanurzonym w Bożej Miłości”. Wydaje mi się bowiem, że w naszych czasach to wciąż dla wielu nadzwyczajna perspektywa…

s. Franciszka