Jezus umarł…
Wydaje się, że jest już po wszystkim.
Śmierć zabrała Ukochanego Syna Matki – Jezusa.
Właściwie nie ma po co stać pod krzyżem. Zdjąć ciało Pana czym prędzej, bo szabat się zbliża.
A Maryja zostaje i TRWA. Ona JEST blisko. Po zdjęciu z krzyża Jej ramiona obejmują martwe Ciało Syna.
Patrzę na Twoją Twarz, Matko, którą przeszywa ból i cisza. Cała jesteś milczącym oczekiwaniem. Jakbyś chciała nam wszystkim szeptem powiedzieć: TO NIE JEST KONIEC! Masz pewność ducha, że do śmierci nie należy OSTATNIE SŁOWO! Chowam się w Twoim cichym Sercu z moim małym życiem.
Odkrywam, że w Nim, Maryjo, jest nadzieja, za którą wszyscy tęsknimy – nadzieja pełna pokoju i ufności, bo zawierzyłaś Bogu Ojcu bez zastrzeżeń.
Jak bardzo potrzebuję uczyć się od Ciebie nadziei, która przenosi przez najtrudniejsze chwile: trwogi, bólu, śmierci, połamanego życia i pełnej żaru odwagi powrotu do Ojca, wiary w Niebo, gdzie życie trwa już bez końca…
Chcę tak bardzo byś mnie uczyła w codzienności, że Ojciec tęskni za każdym swoim dzieckiem, tęskni za mną, i pragnie nas wszystkich mieć w wieczności blisko Siebie, razem z Jego Synem Jezusem Chrystusem.
Maryjo, pierwsza Uczennico Krzyża, prowadź mnie drogami ufnej nadziei i zawierzenia Bogu Ojcu bez zastrzeżeń.
***
Nachylona jak kłos
w adoracji nad Mistrzem
UCZENNICA –
coraz bardziej Matka
I tak trwając
z sercem jak ziarno
przez AMEN dojrzewa
a pękając
w bólu szepce:
– i tak będzie
bo Bóg tak powiedział