(50) DOKĄD IDZIEMY? C.d. refleksji s. Christiany Mickiewicz

Wiemy bardzo dobrze, że roztrząsanie doznanych przykrości nie niesie pokoju, ale pogłębia ból, wręcz rozdziera nasze serca. A my nieraz temu się poddajemy, słuchamy złego ducha i pogrążamy się w cierpieniu, które nie jest od Boga, ale od najpodlejszego naszego wroga. Gdy jednak NASZE ZRANIONE SERCA PRZYTULIMY DO ZRANIONEGO SERCA JEZUSA, weźmiemy do ręki krzyżyk, przytulimy go do serca i będziemy błagać: Jezu pomóż, Jezu ratuj, Jezu Ty sam przebacz w moim sercu wszystkim, bo widzisz, że sam nie dam rady, odzyskamy pokój. Gdy tak będziemy czynić, gdy przez całe życie będziemy starać się o miłosierne serca, w ostatniej godzinie życia na pewno usłyszymy słowa Jezusa: Okazałeś innym miłosierdzie i ja ciebie Moim Miłosierdziem obdarzam. Wejdź do Domu Mojego Ojca.Na koniec chcę jeszcze dopowiedzieć, że należy odróżnić ból, który może nawet długo trwać od doznanej krzywdy od tego, gdybyśmy nie daj Boże świadomie podtrzymywali złość. Jeżeli pomimo bólu chcemy z całego serca przebaczyć, to wówczas modlimy się za tych, którzy nas zranili, życzymy im dobrze, prosimy Boga, żeby im błogosławił i gdy zaistnieje taka potrzeba jesteśmy gotowi udzielić im pomocy.