Miłość Jezusa do nas zaprowadziła Go na krzyż. I my nieraz będziemy obumierać zwalczając w sobie wszystkie niechęci i żale. Czasami cierpliwe znoszenie różnych uwarunkowań psychicznych drugiej osoby może być prawdziwym krzyżem, ale musi stać się on krzyżem Chrystusowym, ofiarnym, przebaczającym, podejmującym dialog, a nie diabelskim żelastwem, który usprawiedliwia wszystkie nasze podtrzymywane rozżalenia. Kochani – wpatrzmy się w cierpienie Jezusa rozpiętego na krzyżu, w ból Maryi stojącej pod krzyżem za nasze zbawienie i dołączmy nasze ofiary. Przez spowiedź stajemy się dziećmi światłości, dziedzicami nieba. Może niektórzy z Was też mają jakoś poorane serca, może komuś z Was podeptano dobre imię, proszę, wybaczcie doznane krzywdy i ofiarujcie to za tych, którym grozi piekło, aby uprosić im łaskę nawrócenia.
