(36) DOKĄD IDZIEMY? C.d. refleksji s. Christiany Mickiewicz

Podczas chrztu św. zostaliśmy napełnieni Bożą Miłością i Bóg stale uzdalnia nas do przyjmowania i rozdawania Jego Miłości. Jeżeli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, nasze serca są otwarte na przyjęcie tej miłości.Ponieważ po grzechu pierworodnym są w nas skłonności do złego, są momenty, że może być w nas wielki trud, żeby kochać, bo inni też posiadając skłonności do złego, może nas mniej lub bardziej poranili…Istnieje też wróg naszego zbawienia, który jest duchem nienawiści i który zarzuca nas pokusami… I wiele razy trwa w nas walka…. Czasami możemy o tym zapomnieć i wejśćw paktowanie z tym, który nie wie, co to miłość, który potrafi jedynie nienawidzić. Żerując na naszych słabościach, szatan raz po raz usiłuje rzucać nam je w twarz i wyolbrzymia najmniejsze nawet niedociągnięcia innych.Jak prawdziwą miłość zdobyć? Nie inaczej, jak przy Sercu Tego, który pozwolił, aby to Serce zostało dla nas przebite.Tak o tym pisze św. Jan Apostoł: „Jeśliby ktoś mówił <miłuję Boga>, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” (1J 5,20-21).