(13) DOKĄD IDZIEMY? Refleksja s. Christiany

Kiedyś, gdy znajdowałam się w szpitalu, przyszła do mojej sali jedna z pacjentek z prośbą o natychmiastową modlitwę, ponieważ na ich sali znajdowała się chora w stanie krytycznym. Wzięłam wówczas krzyżyk, który miałam ze sobą, uniosłam go na wysokość jej oczu i głośno zaczęłam wypowiadać różne akty strzeliste, w których był zwrot do Bożej Miłości i Miłosierdzia Bożego, oraz prośba o przebaczenie wszystkich win. Chora była sparaliżowana po wylewie, ale przytomna. Na początku jej oczy były pełne strasznego przerażenia, podczas modlitwy stopniowo się uspokajała. Przez kilka dni jeszcze żyła. Krzyżyk zostawiłam w jej sali i współtowarzyszki co jakiś czas ukazywały go jej i głośno się modliły. To pomogło kochanej naszej siostrze spokojnie odejść do wieczności.