Rekolekcje z Rodzinami – czerwiec/lipiec 2019r. WSD Koszalin

Kto w dzisiejszych czasach mając urlop kolejny raz wybiera się w to samo miejsce, z tymi samymi ludźmi, w tym samym czasie?
I nie są to kraje egzotyczne, a większość z nas to „ledwo sapiens” (bo jak inaczej określić tych, którzy wciąż ganiają
za przynajmniej trójką dzieci – najlepsi za dziewiątką:), i zazwyczaj jest to jedyny urlop. To my Boży Szaleńcy!

Rekolekcje z Rodzinami  czerwiec / lipiec 2019r. Seminarium Duchowne w Koszalinie

Świadectwo

 Kto w dzisiejszych czasach mając urlop kolejny raz wybiera się w to samo miejsce,
z tymi samymi ludźmi, w tym samym czasie? I nie są to kraje egzotyczne, a większość z nas
to „ledwo sapiens” (bo jak inaczej określić tych, którzy wciąż ganiają za przynajmniej trójką
dzieci – najlepsi za dziewiątką), i zazwyczaj jest to jedyny urlop. To my Boży Szaleńcy!
Już w grudniu z niecierpliwością czekamy na smsa od s. Sary z informacją zawierającą
konkretny termin rekolekcji i pytanie: Jedziecie? Średnio mamy trzy minuty na „zaklepanie”
miejsca, potem już tylko długa lista rezerwowa.
Tyle tytułem wstępu, żebyście wiedzieli, że nie jest łatwo od początku. W tym roku
udało się nam wejść do grona szczęśliwców, którzy pojechali na rekolekcje rodzinne do
Koszalina organizowane przez Siostry Uczennice Krzyża, a prowadzone od lat (na tym
turnusie) przez ojca Piotra Wieteskę (słowo ojciec jest tu bardzo ważne). Już się nauczyliśmy,
że nie pytamy o szczegóły, na nic się nie nastawiamy, niczego nie oczekujemy. Jak zawsze
Pan Bóg nas zaskakuje swoją dobrocią. Hojnie obdarowuje wspólnotą i czasem, który
spędzamy razem, nade wszystko zaś z Jezusem w codziennej Eucharystii i codziennej
adoracji. Tym razem nasze ćwiczenia duchowe były strzałem w dziesiątkę (J 10;10). Temat:
rozeznawanie. Niby turnus krótszy, niby mniej konferencji, a świat się nam znów wywrócił
do góry nogami. Kolejny raz odkryliśmy, że trzeba usuwać to, co zbędne, mocniej kochać
i wypływać na głębię.
W pierwszych dwóch dniach towarzyszył nam Marek Zaremba (autor „Jaglanego detoksu”).
On nam ukazywał, że dzisiejszy hedonizm wynosi nas na wyżyny i jest naszą klęską.
Zachęcał do postu, do przylgnięcia do Maryi, do codziennej Eucharystii. Świadcząc swoim
przemienionym życiem uświadamiał, że mamy być darem dla drugiego człowieka. Nie
możemy jednak dawać, jeśli sami nie mamy. Wielu z nas było poruszonych jego słowami.

Konferencja siostry Marii dotycząca rozeznawania odwoływała się do zasad ignacjańskich:
uświadomić, co się we mnie dzieje – zrozumieć – podjąć działanie. Siostra podkreślała, że
materiałem do rozeznawania jest dobro.
W czwartek mieliśmy Mszę św. z biskupem Krzysztofem Włodarczykiem, który spędził
z nami przedpołudnie. On też przypominał o wierności w modlitwie i sakramentach. Pytał
nas: Co najbardziej przeszkadza w ciszy naszego serca?
Piątek nie mieliśmy postu – Święto Serca Pana Jezusa- homilię wygłosił wyświęcony
w czerwcu ks. Tomek. Przypomniał nam jak czuły jest Pan, który nie kalkuluje nie oblicza,
patrzy sercem i chce nas odnaleźć. Jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi.
Sobota była dla nas wielkim świętem. We wspomnienie św. apostołów Piotra i Pawła
mieliśmy Mszę Świętą w dwudziestą rocznicę święceń kapłańskich ojca Piotra. Ze względu
na tą szczególną okazję został powołany chór oraz cały sztab ludzi zaangażowanych
w przygotowania tej uroczystości. Specjalnymi gośćmi była najbliższa rodzina naszego Ojca.
Kazanie wygłosił neoprezpiter ks. Anton. Jego słowa były niejako podsumowaniem czasu
rekolekcji: po sakramencie potrzeba nie rozeznania, ale wyznania. Sobota to też czas dialogu
małżeńskiego i odnowienia przyrzeczeń ślubnych.
To wszystko nie byłoby możliwe gdyby nie grupa animatorów, która zajmowała się naszymi
dziećmi. Pod czujnym okiem s. Kingi, nawet najbardziej oporni, nie płakali z powodu
chwilowego braku rodziców. Dzięki jej zaangażowaniu młodzież ma swoją formację, co
sprawia, że co roku chcą przyjeżdżać i służyć swoimi siłami i czasem innym rodzinom. Po
ludzku to niezrozumiałe, że młodzi poświęcają kawałek swoich wakacji, nie otrzymując za to
wynagrodzenia. Dla nich zapłatą jest ich mała wspólnota, relacje, które tworzą się między
nimi. Przyjaźnie, których świat dzisiaj nie jest w stanie dać, bo oni budują na Jezusie.
Dla mnie to był czas naładowania akumulatorów, ale też zachęta do działania w różnych
obszarach życia duchowego. Dzięki obecności sióstr, które kroczą razem z nami i są dla nas
wielkim wsparciem wchodzimy w nowe obszary duchowości, chcemy jeszcze bardziej dążyć
do świętości. Ich cicha obecność, jak np. siostry Karoli, która dbała o naszą kawiarenkę, lub
odciążała rodziców w opiece nad maluchami, dodaje nam sił. Poczucie jedności we
Wspólnocie otwiera nasze serca na braci i siostry, których wieczność jest zagrożona.
Dla kleryków – Marka i Rafała, oraz diakona Dawida, którzy byli z nami w tym czasie
(niektórzy kolejny raz) otwieramy drzwi naszych serc i domów. Chcemy być dla nich rodziną.

Jesteśmy wdzięczni Bogu za dar ich powołania, bo jeśli ich zabraknie, to nie będzie komu
udzielać sakramentów, a to oznacza śmierć duchową. Cieszymy się z ich obecności wśród
nas.
Jak w kilku słowach podsumować czas tak intensywny, tak piękny? Nie wiem. Nie umiem.
Morze łaski się wylało. Ps 23.