Po Kobiecym Zasłuchaniu… 2018

Szczęść Boże,
Podczas tego Zasłuchania Pan Bóg przyszedł do mnie w pokoju ducha. Rozważając czytanie dotyczące spotkania dwóch pięknych niewiast, dotknęła mnie ta niesamowita więź jaka łączyła te kobiety i miłość je otaczająca. Poruszyły mnie też słowa s. Sary, która mówiła o tym jak dobrze mieć kobietę, wierzącą, dobrą przy sobie, której można wszystko powiedzieć, a w czasie adoracji modlitwa za kobiety, które nas zraniły i które my zraniłyśmy. Może dlatego poruszyły mnie te słowa, gdyż gdzieś jakieś rany jeszcze noszę w sobie po takich relacjach, niewyjaśnionych, niezrozumiałych. Taką kobietą przez całe moje życie była moja Mama…
Wczytywałam się w Słowo Boże, które ukazywało mi postać Maryi, służebnicy, oblubienicy i kobiety czułej i pokornej. “Błogosławiona [jest], która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana”. Te słowa uświadomiły mi, dlaczego tak mało czasu poświęcam na słuchanie Słowa. Moja mała wiara w działanie Słowa Bożego powoduje, że mimo iż tęsknię za Nim, to Go nie słucham. Zawsze znajdę wymówkę. A to “Słowo nie do mnie”, “nie rozumiem”,”takie oczywiste”itp. Wiara czyni cuda, wiara otwiera nasze serca, wiara nas zmienia, Wiara jest Łaską….
Kolejne słowa, które zatrzymały mnie to “raduje się duch mój w Bogu”, “ogromnie się weselę w Panu”. Dlatego się zatrzymałam na tych zwrotach “w Panu”, “w Bogu”, ponieważ tak niedawno natknęłam się na książkę ks. Dajczera, który pisał o modlitwie, o tym jak to idąc chodnikiem, dotykając stopami chodnika, dotykamy Boga….bo On jest Stwórcą wszystkiego, materii również. W NIM wszystko istnieje i wszystko się dzieje. I tak trudno mi to zrozumieć, ale przy najmniej zaczęłam to czuć…..:)
Następnym obrazem jaki ukazał mi się dzięki łasce Bożej, to Maryja nierozerwalnie związana z Jezusem… Dokładnie rok temu zawierzyłam się Jezusowi przez ręce Maryi, stałam się niewolnikiem Maryi. Trudno mi było zrozumieć istotę tego niewolnictwa, mimo, że Maryja zawsze była mi bliska i była mi Matką. Po zawierzeniu zaczęłam częściej modlić się różańcem i wypełniać zobowiązania związane z zawierzeniem. Jednak zapomniałam o najważniejszym, o czym pisałam powyżej…..Słowie Boga…. I tu właśnie na Zasłuchaniu w tych obrazach i Tych Słowach zobaczyłam, że nie ma zawierzenia Maryi bez słuchania Słów Jezusa Chrystusa. Oni tworzą Jedno. Podejrzewam, że dlatego nie czułam tej pełni. Teraz wiem, że Maryja prowadzi nas przed Majestat Swojego Syna, składając Mu u stóp nasze modlitwy, nas samych. Zawsze wiedziałam, że modlitwa bez Słowa Bożego jest naszym monologiem, zawsze tęskniłam za głosem Boga, dlatego że przeżyłam kilkakrotnie okres, w którym to Słowo słyszałam, które to Słowo było żywe w moim życiu i to były piękne, szczęśliwe dni. Ale gdzieś ostatnio za mało zaczęłam się starać i wsłuchiwać….
Dzięki Bogu, który przychodzi ze Słowem stale, ciągle, nieustannie wiem że bez Słowa, Pana Naszego Jezusa Chrystusa, zginę.
Za tą świadomość CHWAŁA PANU.

Alicja