Maryja nas poprowadzi…

… czyli Absolwenci Szkoły Animatora na wspólnym wyjeździe.
Czas był tak krótki, a z naszych ust padały słowa, że tyle się wydarzyło… Obdarzeni wzajemnym zaufaniem wierzymy, że to dopiero jakiś początek… Maryja nas poprowadzi…

Maryja nas poprowadzi…
Zaufaliśmy tym słowom i pomimo różnorakich przeciwności wyruszyliśmy w drogę. Być może były nam one potrzebne, by jeszcze bardziej zdać sobie sprawę ze słów, które w czasie drogi uprzedziły już wieczorną modlitwę Kościoła, gdzie w modlitewnej psalmodii wypowiadaliśmy: „Jeżeli domu Pan nie zbuduje, na próżno się trudzą, którzy go wznoszą”. Rozmawiając o naszych zmaganiach, niechęciach, przebaczeniu dotarliśmy na miejsce. I tu wreszcie ujrzeliśmy się w komplecie, widząc, że niewielką jesteśmy garstką; choć dom sióstr, u których chcieliśmy spędzić ten czas może pomieścić znacznie więcej. Usiedliśmy razem do stołu, by się posilić, ale też by ucieszyć się sobą, posłuchać i uświadomić sobie tę właśnie prawdę, że to Maryja nas poprowadzi.
Kilka kwadransów później dojechał do nas ze Świnoujścia ks. Jakub. Radość ogromna, gdyż w godzinie Apelu mogliśmy rozpocząć uroczystą Eucharystię z nieszporami czcząc Niepokalane Poczęcie Maryi. Ksiądz swoim słowem wprowadził nas w ten wspólny czas modlitwy, śpiewu, bycia razem z Maryją, w Jej bliskości…
Potem wieczornym rozmowom nie było końca…
Poranek rozpoczęliśmy śpiewem jutrzni i wprowadzeniem w jeden z najpiękniejszych Maryjnych hymnów – w modlitwę Akatystem i krótką medytacją nad jego tekstem.
Po śniadaniu rozpoczęliśmy muzyczne przygotowania. „Pan jest blisko, już przychodzi, by zbawienie ludziom dać” – adwentowa pieśń, której uczepiliśmy się, by później w homilii usłyszeć dlaczego tak była naszej modlitwie potrzebna. Kiedy nadszedł czas na pierwsze dźwięki Akatystu, byliśmy poruszeni, że w tak niewielkiej liczbie naszych głosów brzmi niezwykle mocno i pięknie. 
Po muzycznym przygotowaniu ruszyliśmy zaczerpnąć świeżego morskiego powietrza. Opatuleni po uszy pośród rozmów poważnych i mniej poważnych oraz tanecznych kroków dotarliśmy do morskiej latarni, która już wczorajszego wieczoru, gdy zbliżaliśmy się do Niechorza, siłą swojego światła przykuła naszą uwagę. Wracaliśmy do domu w tonach przedszkolnych piosenek i wierszy, którym wtórowała nam Justyna. Było niezwykle radośnie. Cieszyło nas, że mamy w sobie tę otwartość na proste bycie razem.
Nadszedł czas na Eucharystię; wspólnotą z siostrami z domu i ich gośćmi. Bóg bliski nam, bardzo jesteśmy Mu drodzy i na takiego Boga czekamy – słysząc to nasza adwentowa modlitwa czyniła w nas więcej przestrzeni na przyjęcie tego słowa…
Po obiedzie pożegnaliśmy ks. Jakuba, który jak zawsze uśmiechnięty, wyjeżdżał z otwartością i gotowością na kolejne wspólne spotkanie.
I popłynęła znów modlitwa… Witaj, Witaj… oświecająca wyznawców Trójcy Świętej, Słupie ognisty wiodący przez ciemność… Witaj, promieniu Słońca duchowego, Witaj, odbicie Światłości nieprzystępnej. Tak. Rozświetlała nasze wspólne bycie razem, wspólne także razem z siostrami, które dołączyły do nas oderwane  od obowiązków naszym zaproszeniem. A jedna z nich dzieląc się później z nami powiedziała iż, nie sądziła, że Maryja będzie tak uczczona w tym domu. Ona nas poprowadziła. 
Śpiewaliśmy potem jeszcze wołając do Niej przedłużając naszą wspólną modlitwę. Potem pierwsi absolwenci ruszyli w powrotną drogę, a pozostali dzielili się swoimi spostrzeżeniami na temat naszych comiesięcznych spotkań.
Jeszcze po kolacji czuliśmy, jak nie chce nam się wyjeżdżać, a żegnając się z siostrami  mogliśmy im z prostotą serca powiedzieć, że jeśli tylko Bóg pozwoli, z radością przyjedziemy jeszcze do tego gościnnego domu.
Czas był tak krótki, a z naszych ust padały słowa, że tyle się wydarzyło… Obdarzeni wzajemnym zaufaniem wierzymy, że to dopiero jakiś początek… Maryja nas poprowadzi…